Rozważania

  • Boże Narodzenie czy Narodzenie Pańskie – Robert Miksa

    Od wielu lat w niektórych zachodnich krajach żywo dyskutuje się na temat prawa do publicznego posługiwania się słowem „Christmas”, (pierwotnie słowo to oznaczało nabożeństwo upamiętniające narodzenie Chrystusa, dzisiaj po prostu oznacza Święta obchodzone z tej okazji). W Polsce natomiast w środowiskach ewangelicznych czasem pojawiają się dyskusja na temat tego, czy można mówić o Bożym Narodzeniu, czy jednak jako ewangeliczni chrześcijanie nie powinniśmy mówić o Narodzeniu Pańskim. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że Maria, matka Jezusa, nie dała życia Bogu, dlatego mówienie o Bożym Narodzeniu, osoby ewangelicznie wierzące kłuje w uszy. Z drugiej strony jako ludzie uznający boskość Jezusa wierzymy, że w Jezusie Bóg objawił siebie. Nawet Izajasz pisze o mającym się narodzić dziecięciu: „Bóg mocny” i „Ojciec odwieczny” (Iz 9,5), apostoł Paweł zaś pisze, że w Jezusie „zamieszkała cała pełnia boskości” (Kol. 1,15.19). Możemy więc z czystym sumieniem mówić, że obchodzimy Boże Narodzenie, rozumiejąc to jako przyjście Boga na ziemię w ludzkim ciele. W rzeczywistości jest to bardzo wyraźnym świadectwem wiary w to, że nasz Bóg nie jest tylko wielkim i odległym, ale również bliskim i zniżającym się do człowieka. Składamy wtedy świadectwo, że nasz Bóg to: „Sługa i Król”, „Baranek i Lew”. „Bóg mocny, ale też „Książę Pokoju”. Warto przy tej okazji uświadomić sobie, że świat uwielbia, gdy chrześcijanie kłócą się i spierają o słowa. Zgodnie z rzymską zasadą „dziel i rządź”, gdy jedna strona w swoim środowisku spiera się o słowa, jej przeciwnik zawsze na tym korzysta, przeprowadzając swoje zamierzenia. Nie wdawajmy się zatem w spory o słowa, ale składajmy dobre świadectwo o Panu Jezusie, który jest prawdziwym Bogiem i który zamieszkał pośród nas.