Zmartwychwstanie Jezusa – Sławomir Biliński

A Jezus, mając zamiar pójść do Jerozolimy, wziął dwunastu na osobność i w drodze rzekł do nich: Oto idziemy do Jerozolimy, a Syn Człowieczy będzie wydany arcykapłanom oraz uczonym w Piśmie i skażą go na śmierć. I wydadzą go poganom na pośmiewisko i na ubiczowanie, i na ukrzyżowanie, a dnia trzeciego zostanie wzbudzony z martwych. Mat.20,17-19

W Ewangelii Mateusza Jezus trzykrotnie uprzedza uczniów o tym, że będzie cierpiał, zostanie zabity i powstanie z martwych. Za każdym razem zapowiedź tych wydarzeń albo zostaje zrozumiana w niewłaściwy sposób, albo w ogóle nie spotyka się z żadną reakcją uczniów. Czy Jezus nie powinien być rozczarowany swoimi uczniami? Śmierć i zmartwychwstanie to przecież najważniejsze wydarzenia w życiu Jezusa, które są jednocześnie celem Jego przyjścia na świat. Co było przyczyną tego braku zrozumienia u apostołów? Z pewnością ich wizja odbudowania królestwa Dawida przez Mesjasza nie była do pogodzenia z takim końcem jego życia. Po ukrzyżowaniu Jezusa uczniowie są całkowicie zdezorientowani. Nawet pusty grób nie zmienia ich sposobu myślenia. W drodze do Emaus uczniowie w rozmowie z Jezusem przyznają, że są rozczarowani tym co się stało, ponieważ spodziewali się odkupienia Izraela. A wieść o braku ciała w grobie „wprawiła ich w zdumienie” (Łuk.24,21-22). Gdyby słowa Jezusa spotkały się z właściwym zrozumieniem uczniów, ich reakcja na bieg wydarzeń z pewnością była by inna. Zamiast zamieszania i niepokoju – ufność i pewność w realizację Bożego planu. Zamiast smutku – radość.

Czy chrześcijanie dzisiaj są mądrzejsi do pierwszych uczniów Jezusa? Szukanie szczęścia w doczesnym życiu jest pragnieniem, które możemy porównać do pragnienia odbudowania królestwa Dawida. Często bardziej zajmują nas sprawy doczesne niż wieczne. Oczywiste wydaje się to, że każdy dąży do zapewnienia sobie dobrych warunków życia. To dążenie determinuje założenie rodziny, wybór miejsca zamieszkania, wpływa na nasze kształcenie i podejmowane decyzje finansowe. I trudno się temu dziwić. Wszystkie te wybory mają tak bezpośredni wpływ na naszą codzienność, że trudno nie myśleć o nich w pierwszej kolejności. Jednak celem naszego życia nie powinno być szukanie szczęścia tu i teraz. Jezus niejednokrotnie przekonywał o tym, że świat będzie nienawidził jego uczniów, że będą doświadczać trudów i cierpień. Ostrzegał, że uczniowie będą traktowani tak, jak ich mistrz. A prawdziwe szczęście czeka przecież dopiero po śmierci i zmartwychwstaniu. Nie oznacza to jednak, że nie powinno obchodzić nas życie na ziemi. Ale uświadamia nam to, że pewnych problemów nie da się uniknąć, że niejednokrotnie cierpienie trzeba znosić, a trudności przechodzić ufając Bogu. Ciało, które często jest źródłem bólu i ograniczeń: „duch wprawdzie jest ochotny ale ciało mdłe” (Mat.26,41), zostanie zamienione na doskonałe, nie starzejące się, nie ulegające chorobom i grzechowi. Powinniśmy więc żyć nadzieją zmartwychwstania, każdego dnia. Ono ma wspaniałe obietnice; „Co się sieje jako skażone, bywa wzbudzone nieskażone. Sieje sie w niesławie, bywa wzbudzone w chwale; sieje się w słabości bywa wzbudzone w mocy. Sieje się ciało cielesne, bywa wzbudzone ciało duchowe „(1Kor.15,42- 44). Nie wiemy dokładnie jakie to będzie ciało. Będzie jednak podobne do uwielbionego ciała Chrystusa. To jest ostateczny cel odkupienia – odkupienie ciała. Nie tylko duszy. On sięga o wiele dalej, nie kończy się na uratowaniu nas od Bożego gniewu oraz oczyszczeniu z grzechów i uznaniu nas za sprawiedliwych. To przeznaczenie do nowej rzeczywistości, w której będziemy istnieć przez całe wieki w odkupionych ciałach. Chociaż cel ten zostanie osiągnięty nie tylko po śmierci, ale i po zmartwychwstaniu, to w osiąganie jego jesteśmy zaangażowani od pierwszych chwil naszego nowego narodzenia:

„My wszyscy tedy z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwalę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem”. 2 Kor.3,18.